Bez świadków, za zamkniętymi drzwiami, miesiącami, a najczęściej latami odbywa się walka o odzyskiwanie utarconej nadziei. O pozbycie się lęków i wstydu, fałszywego poczucia winy. O przebudowanie niszczących schematów emocjonalno - poznawczych, o uwolnienie od bólu w udręczonym ciele. O odzyskanie utraconego zaufania do siebie i świata. O miłość utraconą i zdradzoną. O odzyskanie godności, o pełniejsze i świadome życie. Bez świadków, bo w pracy tearapeutycznej obowiązuje tajemnica. Jestem ogromnie wdzięczna życiu, że mogę towarzyszyć tym zmianom. Że mam zaufanie istot tak czasem skrzywdzonych, że wydają się na poczatku zbyt słabe, żeby wziąć odpowiedzialność za to, co im zrobiono. Biorą, dzielni, czasem samotni i nierozumiani w świecie walczą o nie, bo już wiedzą, że nic cenniejszego ponad życie nie mają.
Kiedy Pani Zosia (imię klientki zostało zmienione), przeczytała mi kilka dni temu ten wiersz i wyraziła zgodę na publikację poczułam ogromną wdzięczność. Poznałam Panią Zosię trzy lata temu. Była młodą kobietą, która mówiła o sobie, że nie wie, kim jest. Nie wiedziała, ale miała przekonanie, że jeśli się nie dowie nie ma po co żyć i umrze ze strachu przed ... życiem. Pani Zosia nie zakończyła jeszcze psychoterapii. Potrzebuje jeszcze towarzyszenia dobrej, zaufanej, uważnej, cierpliwej i mądrej przewodniczki, którą - mam nadzieję - będę. Pani Zosia zmieniła bieg swojego życia. Jestem wzruszona i dumna. Jestem pełna szacunku i podziwu dla Pani Zosi i wszystkich moich klientek i klientów podejmujących pracę nad sobą i trwających w niej dla siebie. Twających mimo kryzysów i załamań, które są częścią procesu terapeutycznego. Trwających nawet, kiedy zmiana przychodzi powoli. Bez świadków, za zamkniętymi drzwiami wygrywających bitwy wewnętrzne, walki o to, co najcenniejesze - życie w zgodzie ze sobą.
nie zbawili mnie żadni bogowie
nie zbawili wielcy panowie
zbawiłam się sama
wyczołgałam się z piekła
i podniosłam się z krzyża
blizny od gwoździ wypełniłam tuszem
zrzuciłam formę w którą mnie włożono
i zostałam sobą
mogę teraz kochać kogo chcę
wierzyć w co chcę
i żyć jak chcę
nie będę już niczyim bożym barankiem
nie będę już ofiarą całopalną
za grzechy mych rodziców i dziadków