Ona się nie zmieni. Żebym nie wiem co robił, ona nie może przestać. Jest zazdrosna, zazdrosna o wszystko. Liczyłem na to, że to minie, że za jakiś czas mi zaufa. Poddaję się, już się nie staram. Już wyczerpały się moje zasoby, już mi się nie chce, już mi wszystko jedno. On nie rozumie, nie słucha. Tyle próśb, tyle gróźb. Robię sobie z gęby cholewę, bo ileż razy można mówić - to koniec i nie kończyć? Już siebie nie lubię, nie wiem na co liczę? Jak mantrę powtarzam - przestań się o mnie bać. Nie jestem dzieckiem. Kiedy to robisz wpadam we wściekłość, nie widzisz tego? Doprowadziłaś do tego, że kłamię, żeby mieć święty sposkój. Kłamię, albo przemilczam, bo szalejesz. Zrób coś ze sobą, bo zniknę i naprawdę mnie nie znajdziesz. Ta praca mnie nie rozwija. Małpa mogłaby nauczyć się robić to, co ja. Siedzę, robię, wracam, leżę, bo na nic nie mam siły. Idę, robię, wracam. Jak robot. Utknąłem, po prostu się duszę. Tam nic się nie zmianiło od dzesięciu lat. Jestem wściekły gdy widzę szefa. Chodzi zadowolony z siebie, kiedy tu nic nie działa. A rozmowy oczywiście nie ma. Mogę brać pieniądze za stracony czas, ale mnie to już mierzi. Czy ja mam depresję? Walka między brakiem poczucia bezpieczeństwa i decyzja o zmianie, która niesie ze sobą kolejną utratą poczucia bezpieczeństwa osłabia. Na styku tych stanów potężny wewnętrzny konflikt. Zanane jest niewygodne, obciąża, wysysa energię, którą poświecasz na przetrwanie. Nieznane przeraża, ale kusi nadzieją na oddech i życie bardziej na swoich zasadach. Różnimy się zdolnością do ponoszenia ryzyka. Nasza osobowość, charakter, temperament, cała nasza historia na to parcują, ale można tę zdolność zwiększyć. W jaki sposób - urealniając swój obraz. Przyglądając się przekonaniom na swój temat, schematom emocjonalno - poznawczym, uelastycznijąc je i w konsekwencji przekraczając. Stawanie w prawdzie o sobie jest trudne. Przelądanie się w lustrze, którym jest psychoterapeuta także nie jest łatwe. Jednak w większości ludzie czują, że prztrwać to za mało, że do czegoś innego jesteśmy powołani. Że pełniejsze, bardziej spełnione życie ma sens, bo ostatecznie pytanie "po co żyjesz" dopada większość z nas. Uznanie, zgoda na to, że ona, on, to się nie zmieni, że tutaj już nic się nie wydarzy ma ogromny sens. Oczywiście możesz potraktować to jak porażkę, że się poddałaś, poddałeś, poddałoś, ale możesz też zmienić perspektywę - odpuszczenie może być zwycięstwem. Napinamy się odruchowo, wchodzimy w tryb walki automatycznie, odpuszczenie potrzebuje decyzji i współpracy wszystkich części Ciebie. Odejście, odpuszczenie to także wolność. Bądźmy wolni w tym, co chcemy oddać innym i w tym, czego potrzebujemy dla siebie. To droga do harmonii. Zgoda na konieczne straty jest elementem tej drogi. Czasem może być trudniej, skromniej, sprawdzaj czy jesteś gotowa, gotowy, gotowe ponieść koszt zamiany i pozwól sobie pomóc.