Menu Ikona menu Ikona zamknij

Próbujemy pisać prosto po krzywych liniach życia

Odkrycie Viktora Frankla na mojej drodze rozwoju emocjonalno – duchowego było jak wpuszczenie światła do nie dość dobrze oświetlonych zakamarków Duszy. W półcieniu, nie dostrzegałam wyraźnie jej subtelnych kształtów i poruszeń. Nie dość wyraźnie słyszałam Jej głos. Przemówiła do mnie lata temu w szkole psychoterapii podczas wizualizacji prowadzonej przez Piotra Fijewskiego.
„Jesteś w ciemnym pokoju. Jest cicho, świeżo, bezpiecznie. Nie musisz zapalać światła, znasz bardzo dobrze każdy kąt w tym pokoju. Po lewej stronie jest olbrzymie okno zasłonięte kotarą. Podchodzisz do okna i odsłaniasz je. Pokój tonie w słońcu, za oknem widać ogród – krzewy ozdobne, drzewa owocowe, kwiaty, strumień, słychać śpiew ptaków. Patrzysz przez okno ze spokojem, oddychasz, czujesz się szczęśliwa i bezpieczna, masz już 100 lat, niczego nie potrzebujesz. Przy oknie po prawej stoi luneta. Podchodzisz, patrzysz przez okular lunety i widzisz w oddali ziemię. Powiększasz obraz, widzisz kontynenty, Europę, Bałtyk, Polskę, twoje miasto, twoją ulicę. Widzisz siebie wychodzącą dzisiaj z domu, widzisz jak jesteś ubrana, dokąd idziesz, o czym myślisz, co czujesz. Widzisz siebie w każdym wymiarze i bardzo dobrze rozumiesz. Popatrz jeszcze chwilę na tę kobietę, którą tak dobrze znasz i powiedz do niej jedno zdanie”.
Moje zdanie brzmiało: „Nie buduj domu zanim nie poznasz swojej Duszy, bo Twojej Duszy może być w nim za ciasno”.
Przechowuję to zdanie w pamięci i czuję moc jego mądrości, która przyszła do mnie z wewnątrz i z zewnątrz, stając się moim kompasem. A potem przyszedł Frank z Jego metaforą pisania prosto po krzywych liniach. Z Jego uważnością na każdy aspekt życia i z Jego odwagą życia, która uratowała go w Auschwitz.
Kim najgłębiej jesteśmy odarci z ubrań, ogoleni z wszystkich włosów, podobni i niepodobni do siebie? Ciałami z Duszą czy bezdusznymi ciałami? Ciałami, które mogą przylgnąć do siebie i wymienić trochę ciepła, które pomoże przetrwać głodną i zimną noc w gorączce, czy ciałami, które wykradną skórkę chleba spod poduszki współwięźnia? Kiedy nie masz zupełnie niczego, musi przyjść pytanie o sens. Kiedy nie powiększasz dóbr, nie pomnażasz niczego, a jutro zależy od jednego strzału w głowę pytanie o sens musi przyjść.
Zapewne przyszło także do Ciebie, chociaż nikt nie przystawiał Ci lufy pistoletu do głowy. Jeśli masz doświadczenie przekraczania siebie to już wiesz, że nie tylko wykorzystujemy 3% możliwości naszego mózgu, ale w ogóle mamy siłę do zniesienia niemożliwych do udźwignięcia ciężarów. Skąd płynie ta siła? Skąd bierze się ta wola tak silna, że góry przenosi? Czasem tak słaba, że załamuje się, pod wpływem pierwszego niepowodzenia? V.Frankl mówi o jedności fizyczno, intelektualno, emocjonalno, duchowej człowieka. O sile, która płynie z integracji tych czterech obszarów, które wzajemnie na siebie wpływają. Zaniedbanie w rozwoju któregokolwiek z nich musi doprowadzić do kryzysu. Podkreśla znaczenie wrażliwego sumienia, wyobraźni związanej z przewidywaniem skutków naszego postępowania(lub zaniechania robienia czegoś) i wynikającej z nich umiejętności działania w naszym najlepszym interesie nazywanej dojrzałością. Kiedy masz w sobie tę harmonię pojawia się siła do niesienia trudu, pojawia się lekkość tworzenia. Bez niej grzęźniesz.
Wszystkie Dusze chciałaby latać, ale tylko niektóre mają odwagę to robić. Niektóre są więźniami ciał. Ich domy, ich relacje są za ciasne. Te Dusze są skupione na znoszeniu, nie sięgają po wolność, z którą przyszły na świat. Oczywiście wolność człowieka sięga tak daleko, że może z niej zrezygnować, ale jeśli to jej wybór wtedy Dusza się nie kurczy w ciele, nadal z nim współgra, bo tak wybrała i czuje się wolna.

Przeczytaj także

Ikona menu