Pierwszego dnia wiosny otworzyłam oczy i zamiast słońca – na które liczyłam - zobaczyłam zachmurzone niebo i usłyszałam kropelki wody stukające w rynnę, odmierzające swoim rytmem sekundy przybliżające nas do wiosny posmutniałam. Kap… Kap… Kap…
Wiosną robimy skok w kierunku wiosny, kradnąc nocy całą godzinę, a wiosna i tak przychodzi w momencie, który wybiera. Zrobiło mi się smutno, choć nie miałam o poranku powodu do smutku. Wystarczy, że popatrzę na słońce, wyobrażę sobie las i łąkę, a już w moim sercu rozkwita wiosna. Patrzę na ciężkie chmury, na brudne ulice, czytam w Internecie o kilku dramatach i w sercu pojawia się smutek. Nie jest daleko z głowy do serca.
Centrum dowodzenia, które jest w mojej głowie, produkujące myśli, które czasem przelewam na papier, doskonale potrafi zarządzać moim energetycznym centrum, którym jest serce. Kiedyś otrzymałam propozycję napisania artykułu do czasopisma dla pedagogów. Zapytałam redaktor naczelnej – o czym mam napisać? Odpowiedziała: „napisz z serca i będzie dobrze”.
To bardzo ciekawe, że odróżniamy porozumienie serc od „zwykłego” porozumienia, intuicyjnie nadając porozumieniu serc głębszy wymiar. To, co jest mówione z serca zwykle bardziej do nas trafia, porusza, łatwiej to zapamiętujemy.
Ten, kto mówi z serca wydaje się od razu bardziej wiarygodny, niż ten, kto mówi z głowy. Bardziej mu ufamy, bardziej się wówczas ze słowami mówiącego identyfikujemy.
W kontakcie z drugim człowiekiem odwołujemy się do przeżyć, do doświadczeń. Droga do spotkania z drugim człowiekiem wiedzie przez serce.
Warto sprawdzić, co takiego się dzieje, że kanał – głowa – serce, może stać się bardzo mało drożny, albo wcale niedrożny?
Jak to się dzieje, że nasze serca się zamykają, zamrażają, schną, stają się puste, zimne, kamienne i niezdolne do kontaktu z drugim człowiekiem?
Nasze serca broniąc się przed chaosem, cierpieniem, przed bólem, przed zmęczeniem takie się stają.
Obcowanie z ludźmi to nieustanne wystawianie się na konfrontację, krytykę, na ocenę, oczekiwania. To trud poszukiwania w sobie ciągłej motywacji do działania, wzbudzanie w sobie nadziei na to, że - nawet jeśli tego od razu nie widać - nasze staranie ma sens. To ciągłe czerpanie z siebie.
Nie można jednak obcując z ludźmi w nieskończoność czerpać z siebie. Zapasy mogą się skończyć. Elementem higieny psychicznej jest karmienie się nowymi, odżywczymi pokarmami dla naszego umysłu i serca.
Skoro idzie wiosna zapraszam do spulchnienia gleby naszych umysłów i serc, do przewietrzenia starych schematów. Zapraszam do zastosowania nawozu, który – na wzór rolnika – zasili nasze ciało i duszę.
Sprawdź, co Ci smakuje najbardziej, co dodaje Ci siły, co jest w stanie sprawić, że w Twoim sercu rozkwita wiosna? Zanim zbierzesz się za wietrzenie szafy na wiosnę i przegląd niepotrzebnych rzeczy. Zanim zaplanujesz wiosenne porządki, z odsuwaniem komody i trzepaniem dywanów sprawdź co jest do przewietrzenia w Twoim życiu? Rozejrzyj się w swoich relacjach – ile spośród nich zatruwa Ciebie codziennie? Sprawdź co zabiera Ci cenne kwadranse, w czasie których możesz chwilę poćwiczyć, pomyśleć spokojnie, poczytać, wypić kawę albo popatrzeć za okno? Pomyśl o tym, jaki porządek pomógłby Ci z większą radością przystępować do często monotonnych codziennych zajęć, które jeszcze Cię czekają i na pewno nie ominą?
Z wieloma godzinami pracy prawdopodobnie nie możesz zrobić niczego, ale może możesz coś zrobić z 30 minutami, które przeznaczysz tylko dla siebie?
Jeśli dawno nie zaglądałeś do swojego serca może tam być wiele przykurzonych potrzeb. Wyjmij je i obejrzyj w słońcu, żeby nie czekały do kolejnych wiosennych porządków. Jestem przekonana, że jedynie dbając o siebie możemy będziemy mogli dzielić się z innymi tym, co w nas najlepsze. Dlatego najpierw to, co najlepsze ofiaruj sobie!
Drogi czytelniku, przyjmij te myśli płynące z głowy przez serce jako dedykację dla Ciebie z życzeniami, aby na wiosnę Twoje serce nie musiało się przebijać ze swoim głosem przez szum i zamęt zaganianych myśli, w których Ty sam okażesz się być ostatnią osobą, o której myślisz z należytą troską.