Powiedzenie, które nie raz słyszałam - nie w okolicy Świąt, nie podobało mi się nigdy. Zawiera w sobie energię, którą odczytuję jak coś pomiędzy obojetnością, agresją lub autoagresją - kiedy jest wypowiadane do siebie. Niby pozytywne, a jednak... Zostaw to, głowa do góry, rób swoje, nie ma co się przejmować, przeszłość się nie liczy, do przodu, idź! Stale uczę się od moich klientów. Spotkania z Nimi inspirują mnie do reflekcji, których bez tych spotkań nie zrobiłabym, lub zrobiła, ale nie teraz. Moja klientka powiedziała: "czasem, żeby zrobić krok w przód, trzeba zrobić krok w tył". To było spotkanie o historii zranień, która nie pozwalała powiedzieć: "Alleluja i do przodu!". Z tym bagażem nie mogła ruszyć dalej. Bagaż uwierał, bagaż sprawiał, że dźwiganie go obciążało emocje, umysł i ciało. Ciało już się uginało, świadczyły o tym zmasowane objawy psychosomatyczne. Samotnie nieść taki bagaż to ból. Trwają Święta Wielkanocne. Wcześniej o bólu Jezusa przypomina chrześcijanom Wielki Piatek. Bóg ma pomysł na ten krzyż - kobieta wyciera twarz Jezusa, podaje chusteczkę, mężczyzna bierze krzyż, pomaga nieść. Ta historia podana do wierzenia i pielęgnowana przez tysiąclecia zawiera piękną prawdę - nie musisz być samotna/samotny/samotne w bólu. To ciebie przygniata ciężar twojej historii, to ciebie boli głowa, plecy, brzuch, serce Ci pęka - mogę przy Tobie być. Może po raz pierwszy nie będziesz sama/sam/samo, kiedy twoje łzy zobaczy przyjaciel, partner, terapeuta? Nie mogę zabrać niczyjego bólu, ale kiedy jest wypowiedziany, podzielony, zobaczony i ukojony zmniejsza się. Dalej możesz iść z mniejszym bagażem. Jezus na chwilę przed śmiercią krzyczał z bółu i rozpaczy. Krzyczał do Ojca na oczach tłumu - zabierz to ode mnie, jeśli to możliwe zabierz! Bał się, po ludzku strasznie się bał i cierpiał męczarnię. Ilu ludzi boi się w samotności swoich sypialni, w samotności swoich serc, w samotności swoich bolesnych lampek wina i nieprawdziwych uśmiechów, mających przykryć rozpacz? Nie masz być samotny. Nie chce tego dla Ciebie Miłość, którą jesteś objęta/objety/objęte przez ramiona Wszechświata. Możesz się na nią zamknąć powtarzając: nikt tego nie zrozumie, nikt tego nie zmieni, i tak będę sama/ sam/samo. Szkoda czasu, szkoda pieniędzy... Jeśl tak zdecydujesz, tak będzie. To ty decydujesz, czy chcesz nieść cały bagaż, jak długo chcesz go nieść i czy pozwolisz, żeby ktoś z Tobą był. Wolność człowieka może go doprowadzić do samozniszczenia. Czasem: "Alleluja i do przodu" oznacza drogę ku samozniszczeniu. To powiedzenie może pasować do spraw mało ważnych, ale nie do tych, które ważą na naszym życiu. "Gdzie dwóch, albo trzech" tam jestem... Tam jest Miłość. Wystarczy dwóch/dwoje/dwie - wystrczy obecność. To fakt potwierdzony klinicznie, że kiedy ktoś jest obecny przy osobie, która doznała traumy, mówi do niej, trzyma za rękę poziom wydzielanych hormonów stresu jest mniejszy. Potrzebujemy obejmowania, patrzenia w oczy, trzymania za rękę, kojenia siebie wzajemnie. Potrzebujemy więzi, przyjaźni, towarzyszenia. Jeśli Jezus jest twoim autorytetem to zobacz jak traktował przyjaciół, jak traktował siebie samego, jak okazywał gniew, radość, ból, jak wychodził odważnie do świata ze swoim sercem. Nie opłacało się, zabito Go. Możesz stać sie martwa/martwy/martwe w swoim sercu na długo wczesniej, niż ono zabije ostatni raz.