Nie chcemy czekać, już nie potrafimy czekać. A kiedyś… Kiedyś, kiedy jeszcze prowadziłam bogatą listowną (mam na myśli papier i kopertę ze znaczkiem) korespondencję wysyłałam dużo listów. Mniej więcej po pięciu dniach mój list znajdował się w skrzynce odbiorcy. Jeśli odbiorca wyjął go w tym samym dniu mogłam liczyć na odpowiedź w ciągu tygodnia i w efekcie po około 14 dniach (czasem później) w mojej skrzynce znajdowałam odpowiedź. Wtedy myślałam – jak szybko odpisał…
Teraz jest tak, że odpowiedź na mój e-mail otrzymuję czasem po kilku minutach. Kawa napełnia mój kubek w ciągu 30 sekund, a maszyna podgrzewa mleko za mnie. Zamówienie wybranej przeze mnie kurtki będzie zrealizowane w ciągu 72 godzin, ponieważ przelew z mojego rachunku odbył się w czasie rzeczywistym. Nie chcemy tracić czasu. Widzę jak ludzie nerwowo biegają od kasy do kasy szukając kolejki, która jest obsługiwana szybciej – kasjerka skanuje kody, nawet nie wbija ceny – samo się liczy, a i tak jest za wolno.
Nie chcemy czekać dlatego, kiedy mój klient pyta mnie na początku wspólnej pracy – ile czasu potrwa terapia - odczuwam stres, bo nie mam dla niego dobrej wiadomości. Odpowiadam - myślę, że nawet dwa lata - to widzę rozczarowanie, bo to strasznie długo. Nie chcemy czekać, nie zgadzamy się na niewygodę, na cierpienie związane z powolnym dochodzeniem do zmiany i konfrontowaniem się z jej skutkami. Czy to się w ogóle opłaca?
Nie ma cudownych sposobów na zmianę, zmiana odbywa się dzięki pracy, choć przychodzi czasem – nawet mnie – pomysł, żeby może przechytrzyć życie i na przykład … cofnąć czas.
O… Wtedy podjęłabym inne decyzje, wtedy byłabym o wiele mądrzejsza, bo teraz jestem o wiele, wiele bardziej świadoma, teraz wiedziałabym jak się zachować, czego nie powiedzieć, komu nie ulec, jakich sytuacji uniknąć, moje życie nie byłoby takie trudne. Nie ponosiłabym konsekwencji moich dawnych decyzji i nie patrzyła na ich skutki.
Zmiana odbywa się w czasie i czas wcale nie jest naszym wrogiem zmiany. Jeśli tyłeś przez dwa lata i przybrałeś na wadze 15 kg nie pozbędziesz się nadwagi natychmiast. Jeśli nie ćwiczyłeś przez rok i ze zdumieniem stwierdzasz, że dostajesz zadyszki wchodząc na czwarte piętro to nie odbudujesz kondycji natychmiast nawet, jeśli od razu przebiegniesz pięć kilometrów. Jeśli Twoje schematy emocjonalno poznawcze kształtowały się przez 30 lat nie zmienisz ich w ciągu kilku miesięcy.
Świat próbuje nas kusić kłamstwem, że coś za pomocą siedmiu kroków, w ciągu 12 dni, odpowiadając na 5 pytań i kupując jeden niezawodny środek zmienimy. Nie mam dla Ciebie dobrej widomości – nie wierz w to. Mam dla Ciebie coś innego – proponuję zamiast pokusy szybkiego efektu zgodę na Twoją indywidualną drogę, na szukanie na niej swoich odpowiedzi zamiast czerpania z gotowych, na zawracanie z niej – jeśli nie okaże się dla Ciebie dobra, na stanie w miejscu tak długo, aż dowiesz się w którą stronę dalej chcesz iść, na łzy, których teraz być może się wstydzisz, na wstyd, którego chciałabyś się pozbyć, na śmiech z siebie, jeśli nagle odkryjesz w sobie naiwność, na zaufanie, że Ciebie na tej drodze nie zostawię i rozstaniemy się, kiedy będziesz na to gotowy.
Bo – parafrazując – mądrość przychodzi, kiedy jesteśmy gotowi. Świadomość, z którą nie wiem co zrobić w zasadzie do niczego mi się nie przyda, ale kiedy mam odwagę pójść za głosem mojej mądrości i mojej świadomości jestem gotowy na to, co przyniesie mi życie.
Zapytasz może czy mogę coś zrobić z przeszłością, ze zmarnowanym czasem, z moimi błędami, z mnóstwem moich niezrealizowanych nigdy postanowień, z relacjami, które nie zrobiły mi dobrze, czy mogę coś zrobić, skoro nie mogę cofnąć czasu? I tutaj mam dobrą wiadomość – możesz sobie wybaczyć. Możesz zrobić dla siebie to, co zapewne nie raz robiłeś dla innych – dla swojego dziecka, partnera, przyjaciela, matki – zrób to dla siebie i idź dalej, tylko … nie spiesz się.