Co zrobilibyśmy bez naszych mechanizmów obronnych, które biegną na odsiecz, kiedy mamy zmierzyć się z czym trudnym, co akurat zrobiliśmy podążając za naszym nieuświadomionym schematem? Projekcja, wyparcie, tłumienie, racjonalizacja, zaprzeczenie, introjekcja, izolacja i królowa wśród nich - dewaluacja. Ileż razy wezwani do walki w obronie naszego poturbowanego ego robiliśmy te niemiłe rzeczy?
Dotknęłam go niemiłym posądzeniem, jest oburzony – nawet nie chce mi się o tym gadać, mam inne, ważniejsze rzeczy na głowie.
Zrobiłem uwagę o tym, jak się prowadzi – a co on taki delikatny, niech na siebie popatrzy.
Domaga się przeprosin – gdybym ja za każdym razem, gdy mnie ktoś dotknie domagała się przeprosin…
Nie dotrzymałam słowa, nie oddzwoniłam, nie umówiłam się na spotkanie – niech nie będzie taki na sobie skupiona. Nie mam wpływu na to, co myśli, już zapomniała jak ona nie dotrzymała słowa.
Mogłabym mnożyć przykłady i Państwo też, bo znamy to z życia naszego i naszych znajomych. Mechanizmy obronne na chwilę ratują nas przed zniszczeniem wypielęgnowanego przez nas obrazu siebie. Tym chętniej stosowane im bardziej jest on kruchy i im mocnej zależy nam na idealizacji.
Tego często od nas oczekiwano – mieliśmy być „idealni” czyli spełniać oczekiwania ważnych obiektów tak długo, aż to oczekiwanie stało się naszym własnym. Zatarła się wtedy granica między naszym wypielęgnowanym i rzeczywistym obrazem. Ja realne nie może się przebić tak, jak nie może przebić się zgoda na to, że zawodzę, że robię rzeczy, które dla innych są niemiłe, że czasem – nawet niechcący – sprawiam komuś przykrość.
Jest kolejne usprawiedliwienie – nie mam wpływu na to, co o mnie myślisz. To kolejne kłamstwo – masz. Masz, bo tym co mówisz i robisz, lub czego nie robisz wywołujesz we mnie konkretne myśli, zachowania, uczucia. Czy nie po to uczymy dzieci co to oznacza być „grzecznym”, czy nie dlatego podkreślamy znaczenie empatii w relacjach, czy nie dlatego powtarzamy – nie rób drugiemu, co tobie nie miłe? Słowa przepraszam, wybacz, przykro mi, wstydzę się nie bez powodu są w naszym słowniku, proste, ale trudne słowa. Życie byłoby proste, gdyby nie ciągłe oczekiwania, te, które stawia przed nami świat, a potem my sami. Zaproś życie do swojego życia - całe życie i siebie całego, razem ze swoim cieniem.