Podobno każda pora na zmianę jest dobra. Podobno, ale co, jeśli to zmiana wybiera nas? Diagnoza o nieuleczanej chorobie, strata bliskiej osoby, starość z jej ograniczeniami? Puk, puk, to ja zmiana - mam dla Ciebie złą wiadomość... Na chwilę możemy wejść w zaprzeczenie i tak często bywa, ale kiedy czas mija i kolejny dzień potwierdza wiadomość przyjmiesz zmianę? Nie masz wyjścia, nie odejdzie, ale czy na tę zmianę otworzysz serce?
Wszystko, co zakwitnie musi przeminąć. Wszystko co się urodziło musi umrzeć. Czasem życie zostaje brutalnie przerwane, czujemy wtedy bunt, bo nie tak miało być. Jeszcze nie zakwitło, nie dojrzało, a ktoś je odbiera, łamie jak młodą brzózkę - jakim prawem...? Rytm życia, jego tajemnica, którą zgłębiamy do końca naszych dni nie musi przynieść odpowiedzi, ale może przynieść zgodę na życie, a w związku z nim na śmierć. Uczą nas tego pory roku. Uczy nas tego każdy dzień, który zaczyna się wilgotnym porankiem ze słońcem, które jeszcze nie wiadomo jaki dzień wróży, a kończy półmrokiem i nocą, która przynosi odpoczynek i sen.
Kiedy rozmawiam z moimi klientami o ich lękach zwykle okazuje się, że przez zmierzeniem się z nimi wydają się większe niż po doświadczeniu konfrontacji. Lęk paraliżuje umysł i ciało, często obezwładnia tak, że żaden ruch jest niemożliwy. Zaciska gardło, blokuje myślenie, wbija w ziemię. Czujesz się jakbyś wchodził do jaskini smoka. Nikt nie jest w stanie nastraszyć Cię tak bardzo jak Ty sam, bo tylko Ty wiesz, czego boisz się najbardziej.
Delikatne przesunięcia czynią nas procesem. Tu i teraz to pół sekundy. Te pół sekundy może czasem wystarczyć dla niezauważanego przesunięcia, które przenosi naszą świadomość do innego miejsca. Suma przesunięć daje zmianę. Zmiana to ruch, ruch, to życie.
Mogę nie tylko uciekać od siebie, mogę nawet siebie zdradzić. Zaprzeczyć temu, co naprawdę myślę, zrobić coś, czego nie chcę, mogę milczeć, kiedy kiedy chcę mówić, mogę mówić, choć tak naprawdę chcę milczeć. Te małe - wydawać by się mogło - zdrady mogą doprowadzić do tego, że przestanę mieć z sobą kontakt i pogubię się w tym, co jest mną, a co nie? Potrzeba nam stale wracać do domu swojego serca, do siebie.
Stale jeszcze nieprzyjemne uczucia bywają nazywane złymi, a one po prostu są i informują nas o tym, co się z nami dzieje. Harmonia i pokój wewnętrzny biorą się z przyjęcia, nie z walki. Gabinet terapeutyczny może być dobrym miejscem do porządkowania uczuć, a uważny psychoterapeuta lustrem, w którym możesz się sobie przyjrzeć zanim pójdziesz dalej.
Nie buduj domu zanim nie poznasz swojej Duszy, bo Twojej Duszy może być w nim za ciasno. Czasem złościmy się na swoje wybory bez świadomości, że nie mogły być inne, ponieważ zbyt mało o sobie wiedzieliśmy. Ich słuszność oceniamy z perspektywy post factum, najczęściej z większą wiedzą i znajomością, a przede wszystkim doświadczeniem.
Jesteś, ale tak naprawdę Ciebie nie ma. Spotykasz się, ale tak naprawdę się nie spotykasz. Wiesz, ale tak naprawdę nie wiesz, tylko sobie wyobrażasz. Dlaczego kontakty w wirtualnej przestrzeni nie karmią? Co takiego się dzieje, że frustracja związana z tym, że nie odpisała przez trzy dni, że odczytał i nie zareagował, zareagował, ale tak, jakby się nie ucieszył. Milczał trzy godziny, choć był aktywny jest tak ogromna? Nie może być inaczej. Brak żywego, obecnego kontaktu nie daje poczucia bezpieczeństwa, nie buduje zdrowych więzi, ale przede wszystkim nie karmi wystarczająco. Skazując siebie na ubóstwo żywego kontaktu, lekceważąc potrzeby ciała, skazujemy siebie pustkę emocjonalną i na pewien rodzaj degradacji jednostkowej i społecznej.
Wszystko, czemu próbujesz zaprzeczyć istnieje. Nawet jeśli na chwilę zamkniesz na to oczy prawda nie zniknie. Jak list nieotwarty z lęku przed tym, co zawiera nie zmieni swojej treści, jeśli go nie otworzysz. Jest w nim dobra lub zła wiadomość, może z nią coś zrobić tylko, gdy odczytasz.
Święta magiczne i święta traumatyczne, nie dla wszystkich takie same. W sercu odnajdujemy znaczenie naszych świąt. Czy w święta kochamy bardziej? Prawdopodobnie nie, ale bardziej pragniemy być kochani, bo miłość spełnia się w relacji. Tym bardziej dotkliwie boli brak więzi, zrozumienie, czułości, obecności im bardziej jej pragniemy. Tak naprawdę pragniemy tego każdego dnia, więc święto mogłoby być zawsze, kiedy ktoś otwiera na nas serce, lub my otwieramy je na kogoś.