Menu Ikona menu Ikona zamknij

Wolę prawdziwy smutek, niż udawaną radość.

Okres przedświąteczny budzi emocje nie zawsze świąteczne. Z perspektywy gabinetu i moich doświadczeń widzę jak różnie są przeżywane - z perspektywą zatrzymania i odejściem od obowiązków, z poczuciem pośpiechu, bo nie zdążę zrobić wszystkiego, co zaplanowałam. Z uczuciem frustracji, bo mają być magiczne, a nie będą i tak naprawdę nigdy nie były. Bo nikt nie powinien być sam, a to kolejne samotne, czasem z wyboru, czasem z konieczności. Bo w reklamach słyszymy, czego nie powinno zabraknąć na stole. Bo powinny być radosne, a nie zawsze są. "Wolę prawdziwy smutek niż udawaną radość, to mnie po prostu mniej kosztuje", tymi słowami zaczęła sesję jedna z moich młodych klientek. "Wyćwiczone gesty, uśmiechy, nieudane prezenty, bo chociaż mówię, co chciałabym, to i tak kupują to, co im się podoba, opłatek, choć nie chodzę od dawna do kościoła. W wigilię czekam, żebym w końcu mogła pójść do swojego pokoju. Potem będzie tak samo jak zwykle, bo przecież na co dzień razem nie jemy". Święta magiczne i święta traumatyczne, tak różnie przeżywane, często trudne, samotne choć wśród rodziny, bo bez zrozumienia. W sercu odnajdujemy znaczenie i energię naszych świąt. Czy w święta kochamy bardziej? Prawdopodobnie nie, ale bardziej pragniemy być kochani, bo miłość spełnia sie w relacji. Tym bardziej dotkliwie boli brak więzi, zrozumienia, czułości, obecności im bardziej ich pragniemy. Tak naprawdę pragniemy tego każdego dnia, więc święto mogłoby być zawsze, kiedy ktoś otwiera na nas serce, lub my otwieramy je na kogoś.

Często odbieramy sobie szansę na spotkanie, na pielęgnowanie więzi, na wzajemne obdarowywanie siebie obecnością. Zadzwonię bliżej urodzin. Ostatnio ją zapraszałam, teraz w zasadzie jej kolej, nie chcę się narzucać. Odezwę się, jak załatwię te wszystkie sprawy, żeby mieć wolną głowę. Niestety większość z nas ma mały trening w słuchaniu swoich potrzeb, ale też w zauważaniu potrzeb innych. Kiedy rzucone "będziemy w kontakcie" nie przekłada się na realny kontakt możemy stracić zaufanie, że te zapewnienia mają sens.

Ostatnio dostałam SMS z pytaniem, czy znajdę czas na rozmowę. Zapytałam czy coś się wydarzyło? Potrzebuję porozmawiać z kimś życzliwym. Bierzemy sobie okruchy czasu rozmawiając na parkingu, w kolejce, przypadkiem na ulicy, bo potrzebujemy życzliwej rozmowy, a często tak trudno o nią poprosić. Kiedyś mój przyjaciel zapytany o to, czy znajdzie dla mnie czas powiedział - mam czas zawsze, kiedy chcę go mieć. Mówił prawdę, zawsze znajdował. Co tydzień otrzymujemy raport dotyczący tego, ile czasu spędziłaś/łeś przed ekranem telefonu. Średnio dziennie - dwie, trzy, cztery godziny dziennie? Kiedy moi klienci kończą psychoterapię zachęcam ich do tego, żeby nie oddali tych dwóch godzin tygodniowo spędzanych ze mną przez dwa, trzy niekiedy 4 lata (dwóch z dojazdem na sesję) i przeznaczyli je na to, co lubią, czego im brakuje, czego potrzebują przyjmują to z aprobatą. Nie wiem co dalej dzieje się z tymi dwiema cennymi godzinami, ale jestem przekonana, że w dobie inflacji czas jeszcze bardziej zyskał na wartości. Szanujmy czas, bo podarowany sobie lub przyjacielowi może być najpiękniejszym prezentem.

Ikona menu