W przededniu Święta Życia zadbaj o czas na zrobienie swojej wewnętrznej pustyni, żeby Życie, które jest tajemnicą, mogło mówić do Ciebie bez pośpiechu i presji. Stworzyliśmy świat, w którym tak trudno jest żyć i nikt za nas tego nie zmieni. Zadbaj w strumieniu Życia o miejsce dla Twojego życia.
Czujesz się winna, winny, winne jako dziecko i wyrastasz na dorosłą osobę, która stara się być przyjęta, stara się zasłużyć na uwagę, na czas, na pierwsze miejsce w czyimś życiu, na miłość.
Towarzyszę osobom, które po szczypcie, po odrobince bardziej lub mniej cierpliwie smakują siebie. Im więcej doświadczeń, im trudniejsze, kryzysowe lub traumatyczne doświadczenia tym więcej odcieni emocji, tym bogatszy obraz JA do przyjęcia. Czas spędzony z pacjentem traktuję jako towarzyszenie narodzinom części osoby, które ona powolutku, po ziarenku przyjmuje i integruje.
Żebym nie wiem co robił, ona nie może przestać. Jest zazdrosna, zazdrosna o wszystko. Liczyłem na to, że to minie, że za jakiś czas mi zaufa. Poddaję się, już się nie staram. Już wyczerpały się moje zasoby, już mi się nie chce, już mi wszystko jedno. On nie rozumie, nie słucha. Tyle próśb, tyle gróźb. Robię sobie z gęby cholewę, bo ileż razy można mówić - to koniec i nie kończyć? Już siebie nie lubię.
Nawet jeśli jesteś wytrwałym wędrowcem możesz mieć czasem serdecznie dosyć. Jakże często słyszę - dlaczego znowu ja? To niesprawiedliwe. Dlaczego wydarza się cierpienie, którego nie chcę, a nie dobro, o które się staram, troszczę, walczę, a czasem modlę?
Jako terapeuci rozgrywamy z pacjentami ich walkę, nie własną. To pacjenci zmagają się ze swoimi problemami, a my troszczymy się o to, żeby mogli robić to w najlepszy dla siebie sposób.
W psychoterapii bardzo dużo miejsca zajmuje odkrywanie właściwych znaczeń. Droga od tych wdrukowanych przez ważne osoby, do tych autentycznie przeżywanych przez osobę jest bolesna, bo odkrywanie, że było się realizatorką lub realizatorem cudzej wizji, narzędziem w cudzych rękach musi boleć. Ale jest czas przejścia od cudzego, do mojego, od nieprawdziwego, do prawdziwego, od tego co kiedyś było bliskie, do tego, co jest jeszcze bliższe. Ty nadajesz znaczenia.
Życie w oderwaniu od rzeczywistości może nas sprowadzić na manowce, jak źle postawiona diagnoza. Zaprzeczanie diagnozie pogłębi chorobę, zaprzeczanie temu co widzę, co słyszę lub wręcz próba odwrócenia porządku świata skutkuje nie doświadczaniem pełni życia. Pełnia życia to wszystkie jego odcienie – od euforii po rozpacz, od narodzin do śmierci, od tworzenia po zniszczenie. Jest to, co jest – nie ma niczego innego. Ty wybierasz.
Pojęcie nienormatywności zaczyna funkcjonować coraz szarzej. Cieszę się, bo powoli, tak jak feminatywy, czy zaimek ono przyjmie się w języku, a potem - na co liczę - w świadomości. Świadomość zmienia się o wiele wolniej niż nabywanie innych umiejętności, bo żeby to się stało stary schemat musi być zastąpiony nowym, a na to potrzeba czasu i motywacji. Ponieważ Kraków nie od razu zbudowano, ponieważ kropla drąży kamień, ponieważ każda droga zaczyna się od pierwszego kroku, ponieważ nauka mowy zaczyna się od pierwszego słowa bierzmy się do roboty!
Praca z parami uczy mnie innej, indywidualnej perspektywy rozumienia i doświadczania relacji w związku. Zaproszona do trójkąta - jedynego, który może się sprawdzić w związku, bo para, która rozpoczyna terapię zwykle już wie, że trójkąt z pracą, używkami, teściową, starymi nawykami lub ... dzieckiem nie przyniesie harmonii, na chwilę staję się lustrem. Ta pozycja daje mi możliwość usłyszenia i zobaczenia więcej. Co trzy głowy, to nie jedna.