Tak trudno jest towarzyszyć stracie, zgodzić się na to, żeby dyktowała warunki, żeby prowadziła Cię do miejsc, ludzi, słów, smaków, obrazów tak długo, aż obejrzysz każdy skrawek tego, co straciłeś. Żeby ostatnia łza wypłynęła, żeby złość tak długo tupała, aż osłabnie, żeby każda nawet najgłupsza szansa został pożegnana i uznana za naiwną. Tak trudno patrzeć na bezradność, tak trudno słuchać o smutku, tak trudno trzymać w ramionach rozpacz, że chcemy żeby już było po.
Jednym z kłopotów współczesnego świata jest zaprzeczanie prawdzie o życiu, o jego ograniczoności, o jego skończoności, o tym, że jest możliwe życie bez cierpienia, bez ryzyka. Takie życie nie istnieje.
Tracimy nasze dzieciństwo, potem tracimy dzieciństwo naszych dzieci, tracimy wyobrażenia o świecie i o nas samych, tracimy naszych rodziców, nauczycieli, czasem przyjaciół - przemijamy.