Nie potrafię żyć w nieprawdziwym świecie i zderzam się z tym, że mój realizm bywa nazywany pesymizmem. Okazuje się, że jest silna potrzeba podmalowywania świata. Podkolorowywania go, żeby był bardziej znośny, bo przecież bywa nie do zniesienia. Chroniące nieprawdziwe przekonania przynoszą odrobinę ulgi, a czasem zwyczajnie złoszczą, bo nie mamy mocy zaczarowania rzeczywistości, wpływ możemy mieć wyłącznie na siebie w danej chwili.
Zmęczony ciągłą walką ze sobą i swoimi demonami zrozumiałem, że to droga donikąd. Wmawianie sobie, że nie powinienem czuć tego co czuję, powoli wyniszczało mnie. Próby uciszenia, pozbycia się owych demonów spełzły na niczym, do czasu gdy pojawiła się pewna nietypowa myśl. A co jeśli nie muszę z nimi walczyć? Co jeśli jest inna droga do spokoju i wewnętrznej równowagi? Grzegorz Tarkowski
Zanim postanowisz żyć pełnią określ swoją pełnię. Określ ją na tu i teraz, bo Twoja pełnia najbardziej pasuje do Ciebie dzisiaj. Być może będziesz potrzebowała, potrzebował, potrzebowało ją aktualizować. Zatrzymaj się i sprawdź o jaką pełnię Tobie chodzi? Może potrzebujesz zrobić miejsce na pełnię, żeby nie musiała przebijać się przez stosy niepotrzebnych rzeczy, ponieważ pełnia potrzebuje sporo miejsca.
Kim jestem, dokąd zmierzam, jak chcę osiągnąć to, do czego dążę? Bez odpowiedzi na pytanie kim jestem znajdę się w ślepym zaułku, bo nie będę wiedziała, kogo prowadzę.
W ludowej mądrości znajdziemy wiedzę o granicach, o skomplikowanej naturze człowieka, o naszej ograniczoności, ale też o tym, jak ważna jest ta mądrość i że mamy do niej dostęp niekoniecznie studiując psychologię. Zawsze byli ludzie o dużej wrażliwości, wysokiej empatii, tacy "czujący bardziej", uważniejsi. Do nich udawano się po radę, ponieważ mieli intuicję będącą wypadkową emocji i doświadczenia. Intuicja to jakby głos w nas, który mówi - to bezpieczne, albo czasem - to niebezpieczne.
Bywa, że nie wiemy w jaki sposób być przy kimś? Jak mu towarzyszyć, kiedy przychodzi sucha emocjonalna pustka, nadciągnęła nawałnica lub zatrzęsły się fundamenty życia? Ja staram się być jak latarnia morska - pewna i niezmienna, widoczna, ale nie biegnąca z pomocą. Możesz być światłem, bezpiecznym portem, jeśli stoisz na pewnym gruncie.
Jeśli przez lata realizowałeś projekt, którym miałeś być dużo czasu zajmie Ci dowiedzenie się kim jesteś? Odkrywanie swojej natury, na której bazują potrzeby będzie drogą w głąb siebie. Może być najtrudniejszą. Będziesz odkrywał swoje schematy i sprawdzał, co jest zgodne z Tobą, a co nie? Będziesz żegnał tego, z którym byłeś, ale którym nie byłeś. Będziesz oczyszczał swoje wyobrażenia z kłamstwa, w które musiałeś uwierzyć, żeby przetrwać, żeby dostać to, co brałeś za miłość.
Tak trudno jest towarzyszyć stracie, zgodzić się na to, żeby dyktowała warunki, żeby prowadziła Cię do miejsc, ludzi, słów, smaków, obrazów tak długo, aż obejrzysz każdy skrawek tego, co straciłeś. Żeby ostatnia łza wypłynęła, żeby złość tak długo tupała, aż osłabnie, żeby każda nawet najgłupsza szansa został pożegnana i uznana za naiwną. Tak trudno patrzeć na bezradność, tak trudno słuchać o smutku, tak trudno trzymać w ramionach rozpacz, że chcemy żeby już było po.
Masz w sobie całą swoją historię. Nie ma znaczenia czy ją pamiętasz, czy pamięta ją tylko Twoje ciało. Jesteś swoją drogą i Ty decydujesz, w jakim kierunku pójdziesz, czy w ogóle pójdziesz? Czy Cię Twój ból nie przestraszy, kiedy po raz kolejny podałeś z ufnością dziecka dłonie życiu i razem z nim, na łuku drogi wpadacie w poślizg i dachujecie.
Życzę Ci, żebyś się zmieniała, żebyś się zmieniał, żebyś dojrzewało. Życzę sobie i Wam, żebyście potrafili dawać sobie i brać od innych to, czego na tym etapie życia najbardziej potrzebujecie. Życzę, żebyśmy towarzyszyli sobie w zmianach, które pomagają nam piękniej żyć, być bliżej siebie i bliżej innych.