W psychoterapii bardzo dużo miejsca zajmuje odkrywanie właściwych znaczeń. Droga od tych wdrukowanych przez ważne osoby, do tych autentycznie przeżywanych przez osobę jest bolesna, bo odkrywanie, że było się realizatorką lub realizatorem cudzej wizji, narzędziem w cudzych rękach musi boleć. Ale jest czas przejścia od cudzego, do mojego, od nieprawdziwego, do prawdziwego, od tego co kiedyś było bliskie, do tego, co jest jeszcze bliższe. Ty nadajesz znaczenia.
Zanim postanowisz żyć pełnią określ swoją pełnię. Określ ją na tu i teraz, bo Twoja pełnia najbardziej pasuje do Ciebie dzisiaj. Być może będziesz potrzebowała, potrzebował, potrzebowało ją aktualizować. Zatrzymaj się i sprawdź o jaką pełnię Tobie chodzi? Może potrzebujesz zrobić miejsce na pełnię, żeby nie musiała przebijać się przez stosy niepotrzebnych rzeczy, ponieważ pełnia potrzebuje sporo miejsca.
Jeśli przez lata realizowałeś projekt, którym miałeś być dużo czasu zajmie Ci dowiedzenie się kim jesteś? Odkrywanie swojej natury, na której bazują potrzeby będzie drogą w głąb siebie. Może być najtrudniejszą. Będziesz odkrywał swoje schematy i sprawdzał, co jest zgodne z Tobą, a co nie? Będziesz żegnał tego, z którym byłeś, ale którym nie byłeś. Będziesz oczyszczał swoje wyobrażenia z kłamstwa, w które musiałeś uwierzyć, żeby przetrwać, żeby dostać to, co brałeś za miłość.
Delikatne przesunięcia czynią nas procesem. Tu i teraz to pół sekundy. Te pół sekundy może czasem wystarczyć dla niezauważanego przesunięcia, które przenosi naszą świadomość do innego miejsca. Suma przesunięć daje zmianę. Zmiana to ruch, ruch, to życie.
Stale jeszcze nieprzyjemne uczucia bywają nazywane złymi, a one po prostu są i informują nas o tym, co się z nami dzieje. Harmonia i pokój wewnętrzny biorą się z przyjęcia, nie z walki. Gabinet terapeutyczny może być dobrym miejscem do porządkowania uczuć, a uważny psychoterapeuta lustrem, w którym możesz się sobie przyjrzeć zanim pójdziesz dalej.
Nie buduj domu zanim nie poznasz swojej Duszy, bo Twojej Duszy może być w nim za ciasno. Czasem złościmy się na swoje wybory bez świadomości, że nie mogły być inne, ponieważ zbyt mało o sobie wiedzieliśmy. Ich słuszność oceniamy z perspektywy post factum, najczęściej z większą wiedzą i znajomością, a przede wszystkim doświadczeniem.
W naszych warunkach trudno uzyskać choćby wrażenie pustyni zbliżające nas do naszego wewnętrznego doświadczenia, do spotkania z sobą w przestrzeni ciszy.
Nadzieja jest uznawana za cnotę, więc pewną dodaną do naszego życia wartość, dzięki której stajemy się pełniejsi, bardziej ufający życiu i boskiemu planowi.